Park Mużakowski i ŁęknicaWP w Polsce

Na krótką metę: Park Mużakowski i Łęknica

Przez 2 września 2013 No Comments

Poniedziałek, 2 września 2013r. Gabinet lekarski. 

– Panie brams, twierdzi Pan, że utracił pamięć dwóch minionych dni?

– Tak, panie doktorze, a dokładniej to nie mam w pamięci wieczorów piątkowego i sobotniego. Bo za dnia to jeszcze było nie najgorzej.

– Proszę mi o tym opowiedzieć. Co się wydarzyło w piątek?

-W piątek …..w piątek razem z BoRą ruszyliśmy…

– Kto to jest BoRa?

-To moja żona, wieloletnia i zasłużona zresztą. A zatem ruszyliśmy naszym kamperem w stronę granicy niemieckiej.

Miałem wielką chęć zwiedzić Park Mużakowski, w 2004 roku uznany za dobro światowego dziedzictwa UNESCO.  Założycielem tego wspaniałego parku typu angielskiego był książę Hermann von Pückler-Muskau. Poprzez Nysę Łużycką, stanowiącą granicę między Polską a Niemcami, park ów podzielony jest asymetrycznie między polskie miasteczko Łęknicę, a niemiecki Bad Muskau.

– Taaa, ale co było z tym piątkowym wieczorem? Gdzie nocowaliście?

– Już mówię. Zadzwoniłem kilka dni wcześniej do Łęknicy, i dostałem informację, że możemy nocować przy Ośrodku Kultury Sportu i Rekreacji, ul. Wojska Polskiego w Łęknicy.

O willi             Od frontu willi sporo ciekawych rzeźb drewnianych

Można było podłączyć się do prądu i korzystać z toalet. Za pobyt od piątku do niedzieli zapłaciłem….30zł. Antyki płacili tyle samo.

– Antyki? Kto to?

– To nasi sąsiedzi, przyjechali 2 godziny później z przyczepką kempingową. W międzyczasie, żeby nie próżnować, pojechaliśmy rowerami z BoRą zobaczyć co nas czeka w kolejnym dniu.

– I to się wtedy stało, podczas tej przejażdżki?

– Jeszcze nie, panie doktorze, to akurat dobrze pamiętam. Pobyt w parku jest całkowicie darmowy, i jak się okazało są świetne ścieżki rowerowe.

Plan              Jedźmy, nikt nie woła

Przez jakieś półtorej godziny zwiedzaliśmy niemiecką stronę, w tym przepięknej urody Zamek Nowy, bo i Stary też mają.

Biały most graniczny              OranżeriaFolwark zamkowy              Folwark cdStary zamek              Pierwszy kontakt z nowym zamkiem

W końcu musieliśmy wracać, robiło się ciemno a i trzeba było poprowadzić Antyków na miejsce noclegu.

Zdziwili się, że nie jesteśmy na żadnym polu namiotowym tudzież kempingu, ale nazajutrz, przy świetle dziennym bardzo im się spodobało miejsce naszego biwaku.

Stanęliśmy bowiem tuż przy reprezentacyjnej willi, popularnie zwanej „Belwederem”, zbudowanej w 1925 roku przez Oskara Urbanitza, spadkobiercę założyciela huty szkła.

Willa Urbanitza, obecnie OKSiR zwany też Belwederem               Stacjonujemy z tyłu Belwederu

Jak wspominałem, obecnie mieści się tam OKSiR, a także znakomita pizzeria. No…no i właśnie, gdy przyjechali Antyki, to zaczęliśmy się bardzo serdecznie witać i jakiś czas później, całkiem znienacka, skończyła mi się pamięć…..

– Hmm….A co z sobotą?

– Już mówię…..     A zatem, panie doktorze, w sobotę od rana najpierw zgrałem na laptopa wczorajsze zdjęcia i filmiki i – już we czworo – ruszyliśmy na rowerach zwiedzać Park Mużakowski.

Siłą rzeczy część trasy pokonaliśmy po wczorajszych śladach, czyli głównym wejściem od strony polskiej, przez graniczny biały most podwójny, obok Oranżerii poprzez podwórza folwarku zamkowego dotarliśmy pod Nowy Zamek.

Wejście do oranżerii - król ananas zaprasza                Folwark od strony zamkuJeszcze lepsze ujęcie                A to ja

Za dnia te miejsca ukazywały nam swój całkiem inny urok. W Oranżerii była wystawa „Ananas, król owoców”. W folwarku zamkowym pootwierały się knajpki i pojawili turyści…..yyyy, a może to pana doktora nuży?…

– Proszę kontynuować, słucham z coraz większym zaciekawieniem.

– OK, podjechaliśmy po chwili pod Nowy Zamek na sesję fotograficzną, po czym objechaliśmy zamek udając się w kierunku dochodzących z pobliska muzycznych dźwięków. Okazało się, że wjechaliśmy na ryneczek miasteczka Bad Muskau.

Na rynku w Bad Muskau

Trwały tu w najlepsze przygotowania do wieczornej imprezy, pewnie z racji kończących się wakacji. Po spałaszowaniu lodów ruszyliśmy ścieżką rowerową wzdłuż Nysy, a następnie leśnymi ścieżkami wokół Bad Muskau.

Na stronę polską wróciliśmy tym razem drugim z dwóch parkowych mostów granicznych – angielskim.

– I dokumentował pan to zwiedzanie robiąc pewnie sporą ilość zdjęć?

– Jak najbardziej.

Dąb w dębie Hermanna, w głębi kamienne fotele              BoRa w stanie spoczynku Krajobraz parkowy              Słupek graniczny Antyki z bramsem              Niebieski mostek

Zamkowe tyły               Scieżka przy Nysie, po naszej stronie

– Zbliżamy się pewnie do kolejnego wieczora?

– Mmm…. w zasadzie tak, bowiem bardzo głodni i spragnieni udaliśmy się w stronę „Belwederu”. Po drodze przejechaliśmy przez uliczne targowisko „Manhattan” w Łęknicy ciągnące się dwiema uliczkami, zaraz tuż za drogowym przejściem granicznym na Nysie.

Wjeżdżamy do ....Polski

W „naszej” pizzerii zjedliśmy dwie wyśmienite pizze, które trzeba było czymś popić, jak się pan doktor domyśla.

– O tak, z pewnością.

– Rano, podczas zakupu przewodnika i mapy od dwumetrowego pracownika informacji dowiedzieliśmy się, że wieczorem odbędzie się zwiedzanie parku przy pochodniach. Całość miała być zwieńczona ogniskiem z kiełbaskami i napojami. I to za darmo.

Znaczy się – swoje napitki trzeba było zabrać.

– Rozumiem, że niechybnie nadchodzi utrata sobotniej pamięci?

– Cały czas… Od obiadu, niestety….

– Zanim opowie pan, panie brams, co się zdarzyło wieczorem w sobotę, czy mógłbym się dowiedzieć jakim aparatem robił pan zdjęcia podczas tego weekendowego pobytu?

– Tak, proszę spojrzeć, o tym właśnie smartfonem.

– No, no. 13 Megapikseli, nieźle, ale to jednak tylko telefon. Mogę obejrzeć kilka zdjeć?

– Tak, bardzo proszę, oto na przykład zdjęcia z parku…

W parku              Kamienny krąg Na mostku w parku              BoRa na niebieskim mostku Przez ten most będzie wiodła ścieżka rowerowa              Rozlewisko Nysy

– Nawet niezłe te pańskie fotki. A i sam park wydaje się bardzo interesujący. Przyznam, że pierwszy raz o nim słyszę. Jak pan odkrył to miejsce?

– Prawie dwa lata temu przeczytałem, bodajże w przewodniku Polski Niezwykłej – „Wielkopolska i Lubuskie”, krótką lecz intrygującą wzmiankę o Parku Mużakowskim, i jak tylko nadarzyła się okazja – zapadła decyzja o wyjeździe. Ale, ale! Doktorze, mam jeszcze asa w rękawie, a mianowicie to, co widzieliśmy w niedzielę.

– Bardzo ciekawe, chętnie posłucham, ale wróćmy jeszcze na chwilę do sobotniego wieczora.

– No cóż, w planach mieliśmy oczywiście nocne zwiedzanie parku, a tu nagle się okazało, że w piwnicach „Belwederu” nasz opiekun z ramienia OKSiRu, razem ze znajomymi żegnają kończącą roczną „służbę” wolontariuszkę z Niemiec. I jak tu odmówić wychylenia choć jednego łyskacza za przyjaźń między narodami? No jak?

– Fakt, rzeczywiście, to niemożliwe. Nawet dla zdrowotności trzeba czasem wypić kieliszeczek.

– Otóż to, doktorze, otóż to. Święte słowa. Ponieważ zbliżała się godzina wymarszu nocnej grupy zwiedzającej, postanowiliśmy wyruszyć im naprzeciw. Zabraliśmy ze sobą – zgodnie z porannymi wytycznymi – ulubione napitki, oraz wino musujące.

– Oj, mieszaliście trunki?

– Mus to mus! W tym dniu mieliśmy z BoRą kolejną rocznicę ślubu.

– Aaaa, to gratulacje.

– Aaaa, dziękuję. By już dalej nie dźwigać dodatkowego balastu, postanowiliśmy opróżnić go na środku białego mostu podwójnego na Nysie. Są tam ławeczki, więc miejsce idealne. Naprzeciw nas ulokowała się młodzież szkolna co żegnała wakacje, ale sądząc po toastach – raczej na wesoło.

To na tym poszerzeniu mostu są ławeczki

– Pewnie już nie poszliście na spacer z pochodniami?

– Jak nie?!  Poszliśmy!  Wycieczkę dojrzeliśmy z naszego siedzącego punktu obserwacyjnego, zbliżali się do kamienia Pucklera.

Kamień Pucklera              Widok spod kamienia Pucklera

Podeszliśmy do nich wywołując szczery entuzjazm, bo już myśleli, że się pogubiliśmy. BoRa w nagrodę otrzymała jedną z pochodni i dumna pomaszerowała z nią w stronę…..dopiero co opuszczonego mostku. Nocny spacer udał się nadzwyczajnie, subtelnie podświetlone budynki, mostki, krzewy czy drzewa pięknie prezentowały się w nocnej scenerii. Aż w końcu znów przeszliśmy na stronę polską, do głównego wejścia do parku. Tam czekało na nas rozpalone ognisko z kiełbaskami, a każdy chętnie sięgał po przyniesione trunki.

– A co z tą pamięcią?

– O, właśnie! Na drugi dzień okazało się, że znowu nic nie mam w pamięci z wieczornej sesji! Powtórzyła się sytuacja z dnia poprzedniego. Od rana zgrałem na laptopa wczorajsze zdjęcia i filmiki i ruszyliśmy na rowerach, tym razem kierując się do…….

– Stop! To mi wystarczy, już wiem, co było przyczyną braku pamięci!

– Naprawdę??? Już pan doktor wie???

– Przecież to proste. Proszę jeszcze raz dać mi swojego smartfona.

– Eee…a tak…proszę bardzo.

– Panie brams. Proszę tu spojrzeć – gdzie są zapisywane wszystkie filmy i zdjęcia, które pan robi?

– Nooooo, widzę, żeeee….. w pamięci telefonu.

– No właśnie. A dodatkowa karta pamięci puściutka! Wszystkie kontakty, muzyka, filmy i zdjęcia nagrywane są w tym smartfonie w pamięci telefonu! Dlatego, gdy rano zgrywał pan poprzednie zdjęcia i filmy, mógł pan w ciągu dnia znowu nagrywać. Wieczorem, gdy pamięć telefonu była zapełniona – no to kicha, brakowało panu tych wieczornych pamięci, ot co.

– O o o! A ta moja BoRa mówiła, że to przez co innego!  Pięknie dziękuję, i proszę przyjąć w podzięce tę skromną kopertę…

– Czyś pan zwariował?! Proszę to zabrać natychmiast! Żadnych łapówek nie biorę!

– Spoko, to nie łapówka! Daję panu doktorowi płytę ze zdjęciami i filmikiem z naszego niedzielnego rowerowego wypadu.

– A gdzie byliście w niedzielę?

– Zaraz po przybyciu do Łęknicy otrzymaliśmy w OKSIR-ze  ulotki opisujące ścieżkę geoturystyczną; „Dawna kopalnia Babina”.

Plan kopalni              Wejście na teren kopalni

Z pewną taką nieufnością popatrywałem na mapkę i informacje zawarte w ulotce. Ale ponieważ już zwiedziliśmy prawie cały park, to zapadła decyzja o przejechaniu się nowiutką, bo otwartą w 2012 roku ścieżką. Panie doktorze – to jest absolutnie RE-WE-LAC-JA!

Zresztą, sam pan wyrobi sobie zdanie po obejrzeniu tych kilku jeszcze zdjęć,

Jedno z kilku jezior               Fantazyjne kształty Widok z góry               Przed nami Afryka Martwe drzewa               Ach, ten kolor

a zwłaszcza filmiku.

Tymczasem bardzo dziękuję za pomoc i – do widzenia!

– Do widzenia.

Facebook