BerlinNiemcyWP za granicą

Laila i Majnun, czyli jeden dzień w Berlinie

Przez 26 września 2018 No Comments

….”Naj erw mus z dostać się do m ejsca, którego nazwa ma coś wspólnego z Brigitte Bar t. Jego z ieńczenie stanowi zw cięska bog ni w wozie wyści wym.
Tam, gdzie s alony murarz z Lejdy p dłożył ogień temu narodowi, zna ziesz 360 luster pod ko ułą z piasku kwarcowego. Ujr ysz wysp , a na niej dom z 5 zielonym kopułami. Be włocznie udaj się doń wz łuż rzeki. Będąc w owym d mu znajdziesz złotą śmierć . Gdy zb rzesz w cał ść jej pamięć o k ólowej, ten klucz ukaże ci cel
4-5-6-34-26-12-19-36
Wiem, gdzie mieszkasz: tam, gdzie jest tron szatana”…..

Pismo

Od minuty trzymał w ręku lekko podniszczoną kartkę z tajemniczym tekstem.
Jako wybitny specjalista od kodów i szyfrów wiedział, że sprawa jest trudna, ale powinien ją rozwikłać.
Poważanie i szacunek wśród słuchaczy na Uniwersytecie Poznańskim zdobył dzięki błyskotliwości umysłu i rozwikłaniu kilku zawiłych zagadek historycznych.
Teraz miał odnaleźć skradzione w Syrii złote figurki pary kochanków Laili i Majnuna. O pomoc zwrócił się doń sam inspektor Crusoe z Interpolu, przekazując profesorowi ten lekko uszkodzony rękopis.
Jeszcze raz zagłębił się w pierwsze zdanie.
– Coś z Bardotką? Saint Tropez? Nie, Bardotka była boginią, ale…hm – zmarszczył czoło w zadumie.
– Przecież to proste! Chodzi o inicjały tego miejsca, i rzeczywiście – jest tam bogini zwycięstwa w kwadrydze, czyli dawnym rzymskim wozie wyścigowym.

*

Za oknem ruszającej S-bany przeczytał napis Hennigsdorf. Dwie kobiety siedzące naprzeciwko zajadały się rogalami świętomarcińskimi. Starsza czytała „Zwierciadło”.
– Przepraszam, pani jest Polką?
– Tak – powiedziała ze zdziwieniem – A skąd pan wie?
– Widziałem, jak próbowała pani złotówkę wrzucić do aparatu biletowego.
– Ach, to z roztargnienia.
– Brams. Sam Brams jestem.
– Miło mi, BoRa. A to moja córka, Magda. Przyjechałyśmy pozwiedzać Berlin, dawno już tu nie byłam.
Od słowa do słowa szybko przeszli na „Ty” i profesor od razu pochwalił się kim jest i co zamierza w Berlinie zobaczyć.
– O, to chętnie potowarzyszymy . A od jakiego miejsca chcesz zacząć poszukiwanie?
– To jest dość oczywiste. „Najpierw musisz dostać się do miejsca, którego nazwa ma coś wspólnego z Brigitte Bardot. Jego zwieńczenie stanowi zwycięska bogini w wozie wyścigowym.”  Zaczniemy od symbolu Pokoju i Wolności, czyli Bramy Branderburskiej.

BB

Wieńczy ją kwadryga, inaczej wóz rzymski używany jedynie do parad triumfalnych, bądź na wyścigach, albowiem powożenie odbywało się wyłącznie na stojąco. Tutaj woźnicą kwadrygi jest uskrzydlona bogini zwycięstwa. Przy odbudowie zniszczonej podczas ostatniej wojny Bramy Brandenburskiej współpracowały – choć nie zawsze zgodnie – obie części miasta. Profesor był w swoim żywiole, gdy wtem BoRa spytała.

-Czy wiesz, że w Bramie jest pokój do medytacji?
Spojrzał zaskoczony.
– Coś na wzór „Pokoju Ciszy” w budynku ONZ?
– Tak. Jesteś podekscytowany, więc może chcesz się wyciszyć? – brams spojrzał na Borę podejrzliwie po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem..
Wysiedli przy Friedrichstrasse. Do 1990 roku było tu przejście graniczne między Berlinem Wschodnim i Zachodnim.
Przed dworcem ujrzeli rzeźby dzieci z walizkami na torach.
– Pociągi do życia, pociągi do śmierci – rzekła BoRa- Jedne dzieci były ocalone , a dla innych była to droga do obozów hitlerowskich.
Pociąg życia        Pociąg śmierci

*

– Po twym pewnym kroku widzę, że już wiesz, dokąd teraz musimy się udać?- spytała BoRa.
– Tak. Pójdziemy pod budynek dawnego Sejmu Rzeszy. Obecnie jest tam gmach parlamentu niemieckiego, zwany Reichstagiem.

„Tam, gdzie szalony murarz z Lejdy..”– mruknął pod nosem brams, a głośno powiedział – Pod koniec lutego 1933 roku, późnym wieczorem zaczął się pożar Reichstagu. O podpalenie oskarżony został holenderski komunista, murarz Marinus van der Lubbe, uniewinniony zresztą z tego zarzutu pośmiertnie.

Po kilku minutach spaceru byli przy budynku, na którym widniał napis DEM DEUTSCHEN VOLKE.
– Ludowi niemieckiemu – głośno przetłumaczyła Magda.

-No tak, „podłożył ogień temu narodowi…” – mruknął brams.

Pod Reichstagiem
Okazało się, że aby wejść do gmachu parlamentu należy zarejestrować się i odstać w kolejce.
Po 20 minutach cała trójka przeszła drobiazgową kontrolę włącznie z wykrywaczem metali.
Razem z około 30 osobową grupką ludzi wjechali windą na dach z kopułą.
Magda na tarasie Reichstagu        Na tarasie
Miejsce spoczynku na szczycie pod kopułą
” znajdziesz 360 luster pod kopułą z piasku kwarcowego” – profesor wyjął ponownie kartkę z kieszeni.
– Kopuła Reichstagu jest ze szkła, czyli mieszaniny piasku kwarcowego z węglanami, a 360 luster zamontowanych do kolumny w środku budowli zapewnia naturalne światło dzienne do sali obrad.
360 luster
– Na szczycie jest platforma widokowa. Chodźmy, jest z niej świetny widok na Berlin. Jak po spirali wspinali się szeroką na 180cm i długą na 230metrów rampą.

Jak po spirali

„Ujrzysz wyspę , a na niej dom z 5 zielonymi kopułami”

– W Berlinie znam Wyspę Muzeów. Jest ich faktycznie pięć, ale nie stanowią jednego domu – Magda wpatrywała się w kierunku wieży na Alexanderplatz.
Tam gdzieś musi być ten dom
– Dom z pięcioma kopułami…słabo stąd widać cokolwiek, do tego deszcz zaczął siąpić – brams zamyślił się.
Chwilowy kaprys natury
– Zaraz…no tak…przecież to ten dom – Berliner Dom! Katedra berlińska znajduje się na Spreeinsel, Wyspie Muzeów! Jak tylko przestanie padać ruszamy – i nie czekając na samospełnienie się tego życzenia profesor popędził do windy.

*

– Pójdziemy wzdłuż Sprewy, czy Pod Lipami, czyli Unter den Linden? – zaciekawiła się BoRa, która znała tę piękną aleję z poprzednich wizyt w Berlinie.
– Wzdłuż rzeki.
Po drodze mijali pamiątkowe tabliczki wskazujące przebieg muru berlińskiego.
Przebieg muru berlińskiego dokumentują takie tabliczki

Po kilku chwilach dotarli do bulwaru przy rzece,
Reichstag znad Szprewy        Terroryści z Greenpeace żądają uwolnienia aktywistów
by ponownie znaleźć się przy Friedrichstrasse. Ich oczom ukazała się lewa odnoga Sprewy.
– To kanał Kupfergraben, ma około 400m długości. Jego nazwa pochodzi od wydobywanej tu miedzi. Kupfer to po niemiecku miedź.
Kanał Kupfergraben
– Ale a propos Sprewy. Czy wiecie, że Sprewa kończy swój bieg całkiem niedaleko?
Spojrzały wyczekująco.
– A tak, kilka kilometrów stąd wpada do Haweli, w dzielnicy Spandau. Co ciekawe, Sprewa będąc dopływem jest dłuższa od swego recypienta, czyli Haweli, o blisko 80 kilometrów. Ten most, który teraz naprzeciwko widzimy to Monbijoubrücke.  Można z niego wejść do….
– Muzeum Bodego – wtrąciła Magda.
Widok z mostu Monbijoubrücke, po lewej Bodemuseum
– Tak. Już niedługo ujrzymy katedrę..
Wśród straganów z rozmaitościami ruszyli w stronę kolejnego mostu.
– To Schlossbrucke, Most Pałacowy.
Schlossbrucke
– I mimo, że jest w ciągu słynnej ulicy Unter den Linden, często jest nie zauważany przez turystów. A niesłusznie, bo jest bardzo ciekawy. Mamy tu osiem różnych rzeźb które są dziełem ośmiu rzeźbiarzy. Jako surowiec posłużył biały marmur Carrara. Rzeźby pokazują życie herosa od młodości aż po wiek męski, a następnie do śmierci na polu bitwy i zabrania jego ciała na Olimp.
Iris, posłanka bogów zabiera poległego herosa na Olimp

Brams zauważył, że ma wiernych słuchaczy także wśród Polaków oczekujących w kolejce po Currywursty i Gluhwein.
Funf bier. Ja ja, naturlich...

– Podczas drugiej wojny światowej posągi z mostu zostały zdemontowane i przechowywane. Po wojnie okazało się, że znajdują się po niewłaściwej, bo zachodniej stronie miasta. A most, cóż, został we wschodniej części Berlina. Aż w 1981 roku doszło do transakcji handlowej między obiema częściami miasta i posągi wróciły na swoje miejsce. A ten jasnoróżowy budynek po prawej to …
– …Zeughaus, czyli Stary Arsenał. Najstarszy budynek przy Unter den Linden – znowu wtrąciła Magda – i jest częścią muzeum historii Niemiec.
Zeughaus od strony Kupfergraben
Profesor spojrzał z zaciekawieniem.
– Sie czyta, sie wie – Magda zawadiacko mrugnęła okiem.
–  Aha, a toto tam to jest Stare Muzeum, jakby kto czegoś nie doczytał – brams także mrugnął do Magdy.
Altes Museum

– OK, chodźmy do katedry.
BoRa z profesorem na tle Berliner Dom       Mama z córką

*

Weszli do Berliner Dom. Po zakupie biletów w pomieszczeniu za kasą nagle ruszył do nich z okrzykiem jakiś chudy, wysoki i dziwnie ubrany czarnoskóry mężczyzna.
Brams odruchowo zacisnął pięści i przeszedł na pierwszą linię ognia.
– Cofnijcie się, zaraz załatwię Murzyna.
– Hallo, my friends. Where are you from?- krzyczał zbliżając się drągal.
– We’re from Poland.
– Oh, Poland. I see…- z nagłym współczuciem odezwał się Murzyn.
– And where are you from?
– I’m from Cuba.
– Oh, I see….- tym razem brams wyraził współczucie.
– Tickets, please – poprosił hałaśliwy jegomość kończąc żarty. Po chwili znaleźli się wewnątrz wspaniale odnowionej katedry.
Wewnątrz katedry         Organy katedralne

*

„Będąc w owym domu znajdziesz złotą śmierć .”
– Musimy odnaleźć wizerunek śmierci. Może będzie na jakimś obrazie w piwnicznej krypcie Hohenzollernów. Trumien i sarkofagów jest tam blisko dziewięćdziesiąt – profesor ruszył w kierunku schodów do piwnicy.
– Moment, tu też widzę jakieś sarkofagi, może przyjrzyjmy się im bliżej – zauważyła BoRa.
– Rozdzielmy się, wy sprawdzajcie tu, a ja w krypcie.
Brams zszedł do piwnicy. To, co od razu rzuciło mu się w oczy, a właściwie nozdrza, to absolutny brak jakiegokolwiek zapachu. W pomieszczeniu panowała sterylna wręcz czystość. Trumny były stare, ale postawione na podłodze z nowych płytek.
Krypta Hohenzollernów
Zachowały się w różnym stanie, niektóre sarkofagi miały poważne ubytki. Już po kilku minutach profesor zdał sobie sprawę, że tu nie znajduje się rozwiązanie zagadki.

Wrócił do kobiet i zauważył na ich twarzach rosnące podniecenie.
– Tu jest, mamy złotą śmierć!
BoRa i Magda stały przed sarkofagiem Zofii Charlotty Hanowerskiej, królowej Prus.
Sarkofag królowej Prus, Zofii Szarlotty
U stóp sarkofagu siedziała śmierć, która pisała coś w rozłożonej księdze.
Zarówno śmierć, jak i księga tworzyły całość z sarkofagiem. Także kolorystycznie, bowiem cały sarkofag był w kolorze złotym.
Złota śmierć

„Gdy zbierzesz w całość jej pamięć o królowej…..”

– Odczytajcie mi, proszę, co to złotko tam nabazgrało.
Magda podyktowała tekst profesorowi, który zapisał go dużymi literami:

SEMPER NAE MEMORIAE SOPHIAE CAROLAE REGINAE

– Hm, można to przetłumaczyć jako „Na wieczną pamięć Królowej Zofii Charlotty”. Ale co to będzie – „zbierzesz w całość jej pamięć o królowej”? – brams zamyślił się.
– Może chodzi o cały ten napis? – zasugerowała Magda.
– Cały napis? Co masz na myśli?- profesor spojrzał na dziewczynę .
– Wszystkie litery – dopowiedziała BoRa
– Byłoby to takie oczywiste? Zaraz…. To może mieć sens. Policzmy. Napis składa się z 38 liter.

” Ten klucz ukaże ci cel: 4-5-6-34-26-12-19-36″

– Jeśli 4 kolejna litera z napisu to P, 5 to E, 6 to R, 34 to G….to niesamowite!!! To jest tak blisko, PERGAMON! – profesor krzyknął, aż echo odbiło się od wspaniałej kopuły berlińskiej katedry. Lekko zawstydzeni w popłochu opuścili tę ewangelicką świątynię.
Magda z profesorem        Panorama z wieży katedry
Widok na muzea        BoRa podziwia Berlin

*

Wybiegli z katedry wprost na flesze reporterów.
– Co do diaska- zaklął brams.
Na schodach prowadzących do Berliner Dom rozlokowali się młodzi ludzie z mikrofonami i sprzętem nagłaśniającym, a przed świątynią zebrał się pokaźny tłum ludzi z transparentami. W pogotowiu stało też kilka samochodów policyjnych.
Manifestanci na transparentach mieli wypisane nazwy obozów koncentracyjnych i jakieś żydowskie nazwiska.

Nagle okazało się, że tłum ruszył za Polakami w stronę Neues Museum i Starej Galerii Narodowej.
Neues Museum        Stara Galeria

Ponownie błysnęły flesze i kamery skupiły się na czele pochodu, czyli na …… bramsie i towarzyszących mu kobietach.
– Pewnie będziemy w głównych wiadomościach jako prowodyrzy tych zamieszek – stwierdziła BoRa – Jak moja fryzura?
– Mamo, szybciej, zmykajmy – Magda objęła prowadzenie.
Po kilku chwilach obejrzeli się. Zaskoczony i zdezorientowany tłum rozglądał się w poszukiwaniu nowego lidera.

– Możemy zwolnić – profesor otarł pot z czoła – Domyślam się już, co to za manifestacja. Dziś jest przecież 9 listopada, rocznica tak zwanej „Nocy kryształowej „, czyli pogromu Żydów w 1938 roku. Pogromu dokonali naziści, a nazwa pochodziła od kryształów i szkła, które roztrzaskiwane było na ulicach ze splądrowanych mieszkań żydowskich.
– Ależ ze mnie gapa – brams aż chwycił się za głowę – Dziś jest jeszcze ważniejsza dla Niemców data, 24 rocznica upadku muru berlińskiego! Przez 28 lat Berlin był podzielony na dwie części.
– Nazwa „mur” nie oznacza, że cała, 156 kilometrowej długości przegroda , była z betonu czy cegieł. Były też zasieki, okopy a nawet miejsca zaminowane – Magda znowu błysnęła wiedzą – A także bunkry i, oczywiście, uzbrojone patrole z psami. Obecnie przez całą zachodnią część miasta biegnie „Berliner Mauerweg”. Jest to ścieżka dla rowerzystów i pieszych, ciągnąca się wzdłuż umocnień. Dawniej służyła do patrolowania i ciągłej obserwacji.
– Tak jest. A przecież jeszcze w sierpniu 1989 roku przywódca NRD Honecker był pewny swego, mówiąc, że „marszu socjalizmu nie zatrzyma ani wół, ani osioł”.

– Ojej, w tej kolejce mamy stać? Zapada zmierzch i robi się coraz zimniej – rzekła BoRa z dezaprobatą.
Rzeczywiście, przed jedną, wspólną dla wszystkich muzeów kasą wił się spory ogonek.
Robiło się późno, a profesor chciał jak najszybciej znaleźć się w środku Muzeum Pergamońskiego. Podszedł do bezpośredniego wejścia do muzeum. Na szczęście okazało się, że w środku także są kasy. Cofnął się do swych towarzyszek i po chwili razem podziwiali bramę Isztar.
Brama Isztar na tle Magdy i profesora

*

– Poprzednio byłem tu 24 lata temu…- w cichym głosie profesora można było wyczuć sentymentalną nutę.
Wpatrywali się w monumentalną budowlę słuchając jednocześnie jej historii dzięki słuchawkom, które otrzymali po zakupie biletów.
– Piękna i zachwycająco zrekonstruowana. Podobny typ bramy widziałem w Iraku, w Niniwie. Jest tam brama w kolorze piaskowym sumeryjskiego boga świata podziemnego, Nergala.
– To od niego jest „ten” Nergal? – Magda pytająco spojrzała na profesora.
– Myślę, że tak – brams przytaknął niechętnie. Kojarzył pseudonim lidera zespołu Behemoth, ale nie znosił tego rodzaju muzyki.

Przez kolejne pomieszczenie, w którym królował styl rzymski,
Antyk

dostali się do pieczołowicie zrekonstruowanego Wielkiego Ołtarza Zeusa.
Pergamon

– Ołtarz wzniesiono na wzgórzu w Pergamonie, by zewsząd był doskonale widoczny. Czy wiecie, że wzgórze to po grecku akropol? – profesor spojrzał na swe towarzyszki.
– Tak, najsłynniejszy akropol znajduje się w Atenach. A dawny Pergamon to obecnie tureckie miasto Bergama. To też gdzieś wyczytałam – Magda uśmiechnęła się.

Nagle profesor zamarł.
– No jasne!

„οιδα τα εργα σου και που κατοικεις οπου ο θρονος του σατανα”

„Wiem, gdzie mieszkasz: tam, gdzie jest tron szatana”

– Figurki Laili i Majnuna muszą być ukryte tu! – brams triumfalnie podbiegł ku ołtarzowi.

Niestety. Mylił się.

*

– Niedługo zamykają muzeum – BoRa ze smutkiem popatrzyła na profesora.
– Tak, wiem. Zostały nam 3 kwadranse – siedzieli na schodach ołtarza.
– Wychodzimy?
– Jeszcze nie. Chodźmy na piętro.

Rozpoczęli zwiedzanie górnej kondygnacji wybierając lewą stronę od schodów,

BoRa dłużej tu przystanęła        Coś w Pergamon muzeum
Kto wie, co to jest
gdy po chwili ich uwagę przykuła nisza modlitewna, mihrab z meczetu irańskiego miasta Kaszan.
Mihrab z Kaszan
– Mihraby wskazują kierunek na Mekkę. Określenie „nisza” w tym przypadku jest słuszna tylko dzięki złudzeniu optycznemu, gdyż efekt trójwymiarowy został osiągnięty poprzez sprytne rozłożenie reliefów. Przejdźmy pod mój ulubiony eksponat w tym muzeum – profesor ruszył energicznie do przodu.

– Drogie panie, oto elewacja nigdy nie ukończonego pustynnego pałacu kalifa rządzącego w Jordanii, najprawdopodobniej w VIII wieku. Jego oryginalna nazwa jest nieznana, obecnie znamy go jako Pałac Mszatta. Wyobraźmy sobie, jak piękna by to była budowla, gdyby została ukończona.

Fasada pałacu Mszatta
BoRa z Magdą w milczeniu przyglądały się wspaniale wyrzeźbionym motywom roślinnym i zwierzęcym.

– OK, zanim nie zamkną muzeum chcę pokazać wam jeszcze jedno miejsce – profesor z tajemniczą miną skierował się w stronę kolejnych sal muzealnych. Zatrzymał się dopiero w ostatniej przed pięknymi malowidłami uwiecznionymi na boazerii.

*

– Jesteśmy w „Pokoju z Aleppo”, miasta w Syrii. Malowidła przedstawiają sceny zarówno chrześcijańskie, jak i islamskie.
Pokój z Aleppo
Chciałbym zwrócić waszą uwagę na ten panel po lewej stronie. Przedstawia on tragiczną historię miłości młodzieńca o imieniu Quays do jego ukochanej dziewczyny. Pisał o niej tak płomienne wiersze i tak często wymieniał jej imię, aż zaczęto nazywać go szaleńcem, czyli Madżnun. Niestety, ojciec dziewczyny nie chciał dać mu jej za żonę i musiała poślubić innego, aż z żalu za swym ukochanym pękło jej serce.
Madżnuna znaleziono martwego przy jej grobie, na którym wyrył takie oto trzy wersy:

„I całuję tę ścianę i mur ten,
Lecz to nie miłość do tego miejsca skradła me serce, o nie,
Lecz do tej, co mieszka w tym domu, do lubej mej”

Zapadła cisza.

– Profesorze – po chwili Magda z nagłą podejrzliwością spojrzała na bramsa – Jak miała na imię ukochana Madżnuna?

Uśmiechnął się.
– Umiłowana Majnuna, czyli fonetycznie Madżnuna miała na imię…Laila. Oboje kochankowie są bohaterami perskiej opowieści o miłości nieszczęśliwej, tak jak dużo późniejsza historia Szekspira o losach Romeo i Julii. Drogie panie, inspektor Crusoe może być zadowolony – znaleźliśmy Lailę i Majnuna.

– Brams…czy to wszystko…. to…..ty… – BoRa nagle zaniemówiła patrząc z niemym wyrzutem na profesora.

KONIEC

*

– Tak, moi drodzy czytelnicy…. Wymyśliłem tę historię, by zachęcić Was do zwiedzania czynnego i świadomego. Niech poznawanie przez Was nowych miejsc nie polega jedynie na pędzeniu po komnatach i wrzucaniu na FB selfie na tle Mony Lisy, czy wieży Eiffela.

Dziękuję za uwagę.

Jakiekolwiek podobieństwa występujących w opowieści osób do bramsa i jego rodziny są całkowicie nieprzypadkowe.
Wszystkie postaci oraz opisywane tu miejsca istnieją lub istniały w rzeczywistości, a przynajmniej w dniu 09.11.2013. Także wydarzenia, włącznie z manifestacją.

 

Jednakże jest jeden taki mały szkopuł….

malutki…..

naprawdę niewielki……

nie mam……

niestety….

(przynajmniej jeszcze)

tytułu profesora!

Facebook