MosznaWP na komnatach

Moszna

Przez 19 marca 2014 No Comments

Poniższy tekst jest częścią opisu wyjazdu na narty i termy na Słowację Zgodnie z sugestiami Andrzeja kieruję się w stronę Pawłowic, mijamy Żory i dalej ku autostradzie A4 w kierunku na Wrocław. I pewnie nie miałbym nic ciekawego do zrelacjonowania, gdyby nagle BoRa nie przerwała ciszy. -„O, Moszna jest niedaleko.” Decyzję podjąłem w ułamku sekundy, i po chwili uiściłem 6,40zł za przejazd A4 podążając w kolejne nieznane. O zamku w Mosznie czytałem niejednokrotnie i stał on w pierwszym szeregu miejsc wytypowanych do odwiedzenia.

Tablice informacyjne                Moszna zza płotu

Moszna zza dębu                Moszna mniej więcej środkowa

Do pełni szczęścia zabrakło słońca, które rozświetliłoby tę wspaniałą bajkową budowlę. Zwiedzanie zamku z przewodnikiem odbywa się o pełnej godzinie, my wstąpiliśmy na komnaty o 15. Kilka ciekawostek przekazanych ustnie przez sympatyczną panią Krystynę. Dawniejsza pracownica szpitala dla nerwowo chorych, który znajdował się na terenie zamku do kwietnia 2013 roku, obecnie z wdziękiem i wiedzą oprowadza wycieczki.

Barokowe malowidła z XX wieku                Mężu, ja chcę takie drzwi

Oranżeria, w głębi zamkowa restauracja                Stairway to Bedroom

Hrabia Franz-Hubert Tiele-Winckler (to jedna osoba) rozbudował zamek do obecnej postaci i – jak w przypadku Ludwika II, właściciela „disneyowskiego” zamku w Neuschwanstein – nie miał zamiaru płacić na armię, stąd ucieczka w baśniowy świat. Oczywiście, nie zaskarbił sobie w ten sposób sympatii cesarza Wilhelma II, choć ten trzykrotnie odwiedzał go w zamku.

Zamek miał szczęście ostać się w nienaruszonym zewnętrznie stanie, acz były czynione przygotowania do wysadzenia. Jednak zwycięska Armia Czerwona swym błyskawicznym pochodem na Berlin spowodowała, że Niemcy nie zdążyli.

W zamku zagospodarzyli Rosjanie… I – jak to Rosjanie – zimno było, to palili w kominkach kunsztownymi krzesłami, stołami, fotelami. Ocalili od zniszczenia obrazy, gobeliny, meble i w ogóle wszystko, co stało na podłodze, zwisało z sufitów czy było zawieszone na ścianach. Ocalenie polegało na zapakowaniu do wagonów i wywiezieniu łupów do Rosji.

Na szczęście zachowały się wszystkie parkiety, sztukaterie i drzwi, których w zamku jest 500. Drzwi są numerowane, każde z białą tabliczką, a ciekawostką jest to, że do czyszczenia 1000 klamek u tych drzwi, zatrudniono na etat pracownika. To koniec ciekawostek.

ps – hrabia Tiele-Winckler tylko kilka lat cieszył oczy swym pałacem. Jest to historycznie nagminny przypadek, że dopiero następcy w pełni korzystają z dzieł budowniczych przodków. Na ową konkluzję wpadłem już dawno rezygnując z budowy swego zamku.

Facebook